Przyjaciele są największą wartością w życiu. Gdyby nie oni, ciężej byłoby funkcjonować, żyć. Przyjaciel to osoba godna zaufani.
Osoba, o której wiemy wszystko. Ale znać człowieka to nie znaczy wiedzieć jaki jest jego ulubiony kolor, piosenka czy film. Znać człowieka, to wiedzieć co sprawia, że na jego twarzy pojawia się uśmiech, przez co staje się smutny, a co doprowadza go do łez. Wiedzieć, czego się boi, jakie są jego marzenia. Wiedzieć wszystko o wszystkim co jest dla niego ważne. Przyjaciel jest kimś więcej niż tylko jakimś tam znajomym, jest jak brat lub siostra. Jest lepszą wersją nas samych. W przyjacielu widzimy idealny obraz człowieka.
***
-Wchodzisz z nami?
Spytał się Kuba, gdy stali kilka metrów od domu Kacpra.
-Mówiłam Ci, nie lubię drętwych imprez.
Odpowiedziała
-To gdzie będziesz spała? Do domu chyba nie wrócisz...?
Wtrącił się Mateusz.
-Nie bój się. Umówiłam się z Bartkiem...
Skończyła mówić. Na twarzy Mateusza i Kuby pojawiło się wielkie zdziwienie. Z Bartkiem? Z każdym, ale nie z nim!
-Wiesz w co się pakujesz? Nas przy Tobie nie będzie, jesteś pewna?
Pytał się Mateusz.
-Jestem już dużą dziewczynką,
Odpowiedziała.
Bartek od trzeciej klasy podstawówki darzy Maję głębszym uczuciem. Od tamtej pory jest dla niego oczkiem w głowie. Zrobiłby dla niej wszystko. Dwa lata temu, jego miłość doprowadziła go to tego stanu, że próbował odebrać sobie życie. A wszystko przez byłego chłopaka Mai- Adriana i pewną dziewczynę. Bartek był tak zazdrosny, że kompletnie stracił panowanie nad sobą. Wyszedł z tego. Było mu bardzo ciężko. Przez ponad półtora roku nie widział Mai na oczy. Wszystko wróciło do normy. Lecz jego uczucie do Mai nie zniknęło. Ono stało się jeszcze silniejsze i trwalsze.
***
Umówili się pod domem Bartka. Typowy dom rodzinny, którego zamieszkują trzy osoby.
-Maju... Bartuś już na Ciebie czeka. Wejdź proszę.
Powiedziała niska pani po czterdziestce. Była to mama Bartka, pani Zofia.
Dom rodziny Małych był bardzo przytulny. Dzięki temu, że był mały, wszyscy byli blisko siebie. A rodzina jest bardzo ważna.
-Cześć Maja! Miło, że przyszłaś.
-Obiecałam, więc jestem.
Odpowiedziała. Ale pani Mała nie byłaby sobą, gdyby nie zaproponowała herbatki. Po trzydziestu minutach i setkach pytań byli wolni.
-Wiesz, myślałem, że przez to wszystko co się stało, nie będziesz chciała mnie widywać, a już bardziej ze mną rozmawiać...
Zaczął zmieszany Bartek.
-Było minęło. Nie warto rozpamiętywać przeszłości. Teraz jest dobrze i tylko to się liczy i to jest teraz najważniejsze.
Spędzili miły wieczór w swoim towarzystwie. Maja nawet nie pomyślałaby, że tak świetnie będzie jej się rozmawiało z Bartkiem, chłopakiem, którego za wszelką cenę starała się unikać. Był całkiem inny niż kiedyś, inny niż go pamiętała. Oh, jak człowiek może się mylić...
***
Godzina pierwsza pięćdziesiąt siedem nad ranem. Wszyscy śpią, nawet Sanchi. Trzeba jakoś nie usłyszenie wejść do domu... To nie będzie łatwe.
Kluczyk włożony, przekręcony, drzwi otwarte. Uff! Teraz tylko schody. Pierwszy, drugi, dlaczego ich jest tak dużo?!
Nareszcie po męczarniach na schodach ujrzała łóżko! Będzie żyła!
***
Obudziła ją wibracja telefonu. Na wyświetlaczu napis " Kuba pała". Jak oni pięknie się do siebie odzywają...
-Słucham?
Wyszeptała to słuchawki.
-Wyjdź na dwór! Szybko!
Powiedział i rozłączył się.
Czy tego chłopaka nie uczyli, że nie tak zdobywa się serce dziewczyny? On powinien stać pod jej oknem z gitarą i śpiewać jakąś balladę o miłości, a nie wydzwaniać w środku nocy i krzyczeć do słuchawki. Gdzie Ci romantyczni chłopcy...
Założyła bluzę i po cichu wyszła z pokoju.
-Gdzie się wybierasz?
Usłyszała głos dochodzący zza jej pleców.
Odwróciła się i ujrzała swego ojca.
-Idę z Sanchim na spacer.
Odpowiedziała. To była pierwsza rzecz jaka jej przyszła do głowy i jak się okazało, dobra.
-Nie idź daleko. Jest jeszcze wcześnie.
Fakt, zegar wiszący w kuchni nad lodówką wskazywał piątą dwadzieścia dwa.
Wyszła na dwór.
Przy drzwiach stał Kuba z rozdartą koszulką i podkrążonymi oczami.
-Przyprowadziłem Ci brata.
Powiedział.
Chyba nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jej wyrazu twarzy, gdy spojrzała na brata. Leżał na żywopłocie i mamrotał coś po nosem. Był bez spodni, ale za to w sukience, a na głowie miał koronę. Księżniczka to z niego marna...
Stwierdzili, że do domu go nie dadzą, bo pobudzi wszystkich. Dzisiejszą noc księżna Mateusz spędzi w altance na domem.
-Dzięki Kuba.
Powiedziała, gdy starszy i głupszy brat leżał na ławce.
-Czekaj, to nie koniec.
Powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni. Zrobił mu kilka zdjęć. Oj, niezły przypał będzie...
-Teraz możesz dziękować.
Powiedział.
-To dzięki.
Odpowiedziała i już chciała iść do domu.
-Nie zdziw się jak ciocią zostaniesz...
Zaczął Kuba.
-Co?!
Spytała zdziwiona.
-Nie wiesz jak się dzieci robi? Wiesz, Twój brat do grzecznych nie należy...
Odpowiedział ze śmiechem.
-Idź stąd idioto! Bzdury gadasz!
Krzyknęła uderzając go w ramię.
-Mówię co widziałem.
***
Leżąc w łóżku zastanawiała się, czy to co mówił Kuba to prawda. Jutro się przekona, jutro a właściwie dziś. Za kilka godzin trzeba wstać i godnie przeżyć pierwszy dzień wakacji.
Bardzo fajne, ale szkoda, że takie krótkie :) Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawa jestem, czy coś wydarzy się między Mają, a Bartkiem... Osobiście bardziej widziałabym ją z Kubą, ale oni traktują się raczej jak przyjaciele... Jednakże jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńDzięki za opinie:>
UsuńCiekawe, jednakże krótkie :P
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Rozdział 5 na: http://amores-perros-jugador.blogspot.com :) Liczę na komentarz.
OdpowiedzUsuń